niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 17

Florence + The Machine - Over The Love
 
Tyler otworzył samochodowe drzwi przed Ivy, która rozczesywała palcami potargane przez wiatr, złociste włosy. Jechali nowym bmw Tylera i mimo usilnych starań i próśb dziewczyny, brunet nie zasunął dachu.
Oddychali spokojnie, chociaż byli zdenerwowani. Posyłali w swoją stronę jedynie znaczące spojrzenia.
- Wiesz co masz mówić - rzucił, kiedy ruszyła w kierunku jednej z kamienic w Pittsburgu. Było już późno, a ona marzyła jedynie o ciepłym łóżku, czasopiśmie i szczotce do czesania. Jednocześnie wciąż myślami była z Avalon, która potrzebowała jej pomocy. Zdeterminowała się do działania i powiedziała hardo:
- Tak, wiem co mam robić. Nie musisz mnie pouczać. - Zmaglowała go spojrzeniem pełnym dezaprobaty.
- W takim razie idź i nie wracaj tutaj bez niego - odrzekł.
Blondynka nacisnęła klamkę i weszła do wnętrza niewielkiej kamienicy. Dzielnica, na której się mieściła była wyjątkowo spokojna i cicha jak na jedną z dzielnic nieustannie tętniącego życiem miasta.
Było w niej coś bardzo niespokojnego, ciężkiego i przytłaczającego. W powietrzu unosił się swąt śmierci i odczuwała to nawet Ivy, chociaż nie miała żadnych niezwykłych zdolności. Dziewczyna była pewna, że Tyler również to czuje i że właśnie ta tajemnicza moc sprowadziła Ethana do tego miasta.
Zapukała do drzwi. To właśnie tam miał znajdować się Ethan, który - jak twierdził Tyler - często odwiedzał przyjaciół, mieszkających w Pittsburgu.
Miejsce było obskurne, ale Ivy się z tym nie liczyła. Zapukała do drzwi, zza których słyszała głośną muzykę. Nikt nie otworzył, chociaż była pewna, że to dobry adres.
Zaczęła walić pięściami o bukowe drewno, ale kiedy jej starania nie przyniosły oczekiwanego skutku, odwróciła się, by zanieść złe wieści Tylerowi, który czekał na zewnątrz.
Krzyknęła, a jej serce zaczęło walić szaleńczym rytmem z siłą młota.
Tuż przed nią stał Ethan. Czuła jego spokojny, równy oddech na swojej skórze. Szybko przycisnął swoją dłoń do jej ust, tłumiąc jej wrzask.
- Ivy - powiedział szarmanckim, pełnym wdzięku głosem, po czym uśmiechnął się przebiegle.
Dziewczyna przełknęła bardzo powoli gęstą ślinę, mierząc się z nim w pojedynku na spojrzenia. Nie chciała ulec, ale jego wzrok był tak intensywny, że zamknęła oczy.
On uniósł delikatnie jej brodę, ale ona szybko się mu wyrwała.
- Przestraszyłeś mnie - odparła zmanierowanym głosem, poprawiając swoją limonkową, pogniecioną tunikę.
- Znalazłaś mnie - oświadczył spokojnie, ignorując jej uwagę. - A więc powiedz kochana, czego potrzebujesz? - zapytał, unosząc brwi.
Doskonale wiedział, że przychodzi do niego z jakąś prośbą.
Nienawidziła kiedy ktokolwiek mówił do niej "kochanie", a szczególnie nienawidziła tego słowa z jego ust, mimo, że posługiwał się porażającym, brytyjskim akcentem.
- Avalon umiera. To przez łowcę, który ją zaatakował. Musisz jej pomóc - powiedziała głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- Oh, ależ ja niczego nie muszę. - Zaśmiał się cicho.
Krew Ivy się zagotowała. Przytupnęła nawet nogą, by podkreślić jak bardzo jest wściekła.
- Jesteś egoistą - zarzuciła mi, nie odwracając wzroku. - Masz tak ogromną siłę i nawet nie potrafisz jej wykorzystać. Nie bez powodu zostałeś obdarzony! Zrób coś, ona cię potrzebuje - powiedziała żarliwie, a jej oczy zaszkliły zgoszkniałe łzy.
- Musisz być naprawdę odważna, skoro nazywasz egoistę kogoś, kto bez większego problemu może skręcić ci kark.
- Nie zrobisz tego - warknęła pewnym głosem, który nawet na chwilę nie zadrżał. Nie brakowało jej odwagi.
- Chcesz się przekonać? - Uniósł prowokacyjnie brwi.
- Uratuj ją, a udowodnisz mi, że się mylę. Udowodnisz, że wcale nie jesteś egoistą.
- Nie muszę nic nikomu udowadniać, droga Ivy. A już na pewno nie tobie. - Odwrócił się na jednej pięcie, ale blondynka szybko zareagowała.
- Zaczekaj! A co jeśli... - Przełknęła ślinę. - Umówię się z tobą? - zaproponowała niepewnie. Czuła się jak skończona idiotka, proponując mu to, ale mogłaby zrobić wszystko dla przyjaciółki.
- Naprawdę myślisz, że aż tak mi na tobie zależy? - zapytał, nie odwracając się w jej stronę.
- Gdyby tak nie było, pewnie już byś mnie zabił - odparła.
Ładna i do tego całkiem mądra, pomyślał.
- Zgoda.
- W takim razie jedźmy. Mamy mało czasu. - Podążyła w stronę drzwi, ale on zatrzymał ją silnym uściskiem nadgarstka i przyciągnął do siebie. Jednym, sprawnym ruchem zgarnął jej włosy na jeden bok i niemalże dotknął wilgotnymi wargami nagiej szyi dziewczyny.
Przez chwilę była przestraszona, ale w końcu poddała się jego spojrzeniu.
- Pojadę swoim samochodem - szepnął do jej ucha, po czym puścił jej oko i wyszedł z kamienicy.
Dopiero teraz przypomniała sobie o oddychaniu. Kiedy był przy niej, ogarniał ją paraliż każdej części ciała, mięśnie wiotczały i zapominała języka w ustach. Zaczerpnęła głośno powietrza, uspokajając wszystkie myśli, które galopowały jak dzikie konie w jej umyśle. Przez chwilę myślała, że zemdleje, ale oparła się o zimną ścianę. Było jej lepiej.
Miała jeszcze tyle pytań do Ethana, ale teraz nie miało to nawet najmniejszego znaczenia. Liczyło się to, by czym prędzej wrócić do Avalon.
Zlekceważyła ciarki, które obeszły jej ciało, kiedy opuszczali samochodem dzielnicę. Miała dziwne wrażenie, że jeszcze tu wróci...


Tyler powierzył Claytonowi opiekę nad Avalon i miał nadzieję, że Chelsea nie udało się do nich dotrzeć. Brunet razem z Ivy i Ethanem wbiegł na górę po schodach i otworzył drzwi kopniakiem.
Avalon leżała na łóżku. Jej twarz poszarzała i zbledła. Włosy nie były tak aksamitnie jak zawsze. Wyglądały na zniszczone, a miejscami nawet posiwiały. Każdy kto znał Avalon Price, nie rozpoznałby jej.
Tyler - najsilniejszy z całej piątki - bez trudu odepchnął Claya, który czuwał na jego łożu przy brunetce. Nabyta zdolność powstrzymywania emocji pozwoliła, by się na niego nie rzucił.
- Zrób coś - rozkazał Ethanowi groźnym głosem. Tyler zawsze nad nim dominował, ale teraz musiał trochę zejść z tonu, żeby rozkapryszony Ethan ją wyleczył.
- Naprawdę ci na niej zależy... - Uśmiechnął się z nieukrywaną kpiną.
Tyler spojrzał na niego z zacięciem, ale nie mógł zaprzeczyć, chociaż potrafił doskonale kłamać bez najmniejszego zawahania.
- Zrób coś, do cholery! - wrzasnął i ledwo powstrzymał się od wymierzenia ciosu.
Ethan zaśmiał się pod nosem. Był na wygranej pozycji, a Tyler nie mógł wytrzymać tego ani chwili dłużej. Chwycił bruneta za szyję i zacisnął dłoń z całych sił tak, by Ethan się udusił. Nie myślał o żadnych konsekwencjach. Jego twarz nabrała koloru bordowego. Tyler miał ochotę wyłamać mu kości obojczyka i stłuc na kwaśne jabłko.
Wystarczył jeszcze moment, krótka chwila... Nagle Ivy wkroczyła pomiędzy nich i odepchnęła Tylera od chłopaka.
Wyraz jego twarzy wprawił ją w osłupienie. Jego źrenice płonęły czystą nienawiścią, ekstazą z zadanego mu bólu i rządzą mordu, tęczówki poczerniały. Było w nich coś tak niezwykle mrocznego i złego, że jej ciało na wskroś przeszły dreszcze. Przeraziła się.
Po chwili, uspokoił się i powiedział do Ethana przygaszoną barwą głosu:
- Pomóż jej - mruknął i wycofał się. Stanął w framudze.
Ethan uklęknął przy dziewczynie i położył dłoń na jej klatce piersiowej. Przycisnąwszy ją trochę mocniej, do jej serca, zamknął oczy. Chwilę to trwało i nagle, poruszyła się. Jej włosy powoli odzyskiwały kolor, a skóra stawała się jędrna i połyskliwa. Wargi ponownie się zaczerwieniły, a rzęsy zgęstniały i nabrały atramentowego koloru.
Jeszcze nigdy nie wyglądała tak pięknie...
Podniosła się gwałtownie, łapczywie czerpiąc powietrza do płuc. Ivy natychmiast rzuciła się w ramiona przyjaciółki.
- Dobrze, że jesteś - powiedziała cicho, wtulając twarz w jej włosy.
- Jak się czujesz? - zapytała Avalon, uśmiechając się delikatnie. Jej głos nadal był ochrypły i na pewno nie brzmiał jak jej głos, ale nie miało to najmniejszego znaczenia.
- Zwariowałaś?! Leżałaś tutaj, będąc jedną nogą w grobie i to mnie się pytasz jak się czuję? Jestem szczęśliwa, że jesteś - Mocno uściskała jej szczupłe, delikatne dłonie.
- Wierzyłam, że się uda. - Obdarzyła ich promiennym uśmiechem. - A co z Josephem?
- Rozmawiałam z nim. Myśli, że śpisz u mnie i uczymy się na egzaminy. Jest tak zapracowany, że nie zwrócił na to większej uwagi. Teraz powinnaś odpocząć, Avalon.
- Czuję się naprawdę dobrze. To ty powinnaś odpocząć.
- Odprowadzę ją - powiedział Ethan i razem z Clayem i Ivy, zeszli na dół.
Brunetka wstała, ale szybko straciła równowagę i upadłaby gdyby nie Tyler, który posługując się nadludzką prędkością, znalazł się tuż przy niej i podtrzymał ją.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytał.
- Dziękuję ci - szepnęła.
- Za co?
- Za to, co dla mnie zrobiłeś. Uratowałeś mnie.
- Zdarza się - odparł.
- Mogę cię o coś zapytać? - Spojrzała w jego oczy.
Pokiwał lekko głową.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Nie wątpię w twój intelekt i jestem pewien, że wiesz, dlaczego to zrobiłem.
- Chciałabym to usłyszeć - powiedziała pewnie, oczekując dwóch, niezwykle potężnych słów, które miały zaatakować ją jak kula armatnia.
Nie odpowiedział, chociaż była niemalże przekonana, że do jej uszu dotrze wyznanie, którego od dawna oczekiwała, a którego nie powiedział jej jeszcze wprost.
- Nie powinnaś mnie o to prosić - odrzekł bez zastanowienia, nie odwracając wzroku od jej oczu, mieniących się niczym szmaragdy.
- Ja pamiętam... Pamiętam ten pocałunek - szepnęła, wtapiając wzrok w jego posągową urodę.
Dotknęła jego dłoni, ale on ją odsunął.
- Byłoby lepiej, gdybyś zapomniała. O wszystkim - powiedział surowo, patrząc prosto w jej oczy.
- Myślałam, że tego chcesz.
- Ja też tak myślałem - odparł i wyszedł z pokoju, pozostawiając ją samą.


Szedł jedną z ulic Uniontown. Było już późno, ale nieznajome postacie pałętały się w mroku.
Mrok, ciemność i zło od zawsze było czymś, co intrygowało i fascynowało ludzi. Budziło przestrach, ale jednocześnie było obiektem pożądania.
Zatrzymał się, gdy zobaczył Chelsea stojącą nieopodal mostu Helmsdale. Podszedł do niej szelmowskim krokiem. Nie uraczył jej spojrzeniem, a wzrok skierował na wodę, która była wyjątkowo spokojna.
- Wiele cię ominęło.
- Akcja ratunkowa kochanej, bezbronnej Avalon, która sama nie wie czego chce? Nie, dziękuję. Już chyba wolę odciąć sobie palce - odparła beznamiętnie.
- Dzisiaj mogła być moja, a ja się wycofałem. Jestem głupcem - westchnął. - Kiedy się przebudziła zrozumiałem, że nigdy nie będzie należała do mnie - dodał.
Chelsea podniosła wzrok i spojrzała na niego.
- Uwierz w to, że jesteś kogoś wart, proszę. Tyler, nie posądzaj się o całe zło tego świata... Zasługujesz na miłość. Każde z nas zasługuje.
- Nie rozumiesz? Spojrzałem w jej oczy i przez moment jedyne co widziałem to było swoje odbicie. Ona przeznaczona jest dla kogoś z dobrymi intencjami. Ja mogę jedynie wprowadzić piekło do jej życia.
- Z tego co wiem, już to zrobiłeś. Za późno już na moralność i szlachetność...
- Nasze życie to jedna, egzystencjalna pustka. - Spojrzał w wodę, w której jak w zwierciadle ujrzał swoje odbicie.
- Nie myślałeś nigdy, że to wszystko ma jakiś sens? Że jesteśmy tu po coś? Że musimy wypełnić swoje przeznaczenie?
- Nie. Staram się nie zatruwać niepotrzebnie swoich myśli bzdurami.
- A twoja miłość do niej nie zatruwa ci myśli?
- Do diabła... - mruknął. - Czujesz to? Powietrze jeszcze nigdy nie było tak gęste, a chmury jeszcze nigdy nie były tak siwe. Zło się zbliża, a ta energia nas omamia. Pierwotny już wkrótce zaatakuje i będziemy musieli walczyć.
- Co nas tutaj trzyma? Nawet jeśli przegramy... Nie mamy już nic do stracenia.
- Mylisz się, Chelsea. Trzyma nas tutaj pragnienie zemsty. Chcę zobaczyć, jak Pierwotny kona i odpowiada za całe piekło, które wyrządził. Wraz z jego śmiercią, umrze każdy tropiciel i będziemy nareszcie wolni. Nie będziemy musieli przed niczym uciekać, posiądziemy władzę i wygramy. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, by Pierwotny cierpiał w męczarniach, zanim zginie. Pomścimy Mackenzie i nasze rodziny. Choćbym miał zginąć razem z nim, nie odpuszczę. To wszystko trwa już za długo... - mówiąc to, przypomniał sobie swoją rodzinę, w której się wychował. Jego członkowie spłonęli razem z domem. Wszyscy. Żadne z nich się nie uratowało.
Musieli zginąć, by uratować Tylera, który uciekł przed łowcami. Zabili niewinnych ludzi tylko dlatego, że go nie wydali.
Nie mógł ich nawet pochować, bo zamienili się w proch... Pełen nienawiści, żalu i rozpaczy wyruszył na północ, gdzie poznał Michaela. To on przedstawił mu Chealsea i Ethana, którzy również wyróżniali się nadprzyrodzonymi umiejętnościami. Następnie doszedł do nich Clayton i Mackenzie.
Łączyło ich jedno. Pragnienie zemsty na łowcach.
- Damaris już wkrótce rzuci klątwę... Teraz musimy czekać.
- Czekaliśmy już za długo... - odparł, po czym rzucił jednym z kamieni w wodę.
- A więc co chcesz teraz zrobić?
- Na pewno się nie poddam.
- Jesteśmy w tym razem. - Położyła dłoń na jego ramieniu. - Jak rodzina.
- Jak rodzina - zawtórował jej słowom, zdając sobie sprawę z tego, że ta piątka osób to jedyne co mu zostało.
Odwrócił się i odszedł w mrok, pozostawiając Chelsea samą na pastwę nocy. __________________________________________________________
No cóź, przyznam się szczerze, że było mi przykro widząc tak niewielką liczbę komentarzy, po ostatnich opiniach, których było aż 23. Chyba zbyt szybko się przyzwyczaiłam... No trudno. :)
Zobaczę czy zakończę wszystko na dwudziestym rozdziale czy będę pisała dalej.
Wiem jedno. Jeśli nie będę miała dla kogo pisać, nie będę tego ciągnęła na siłę.
Mimo wszystko dziękuję gorąco wszystkim komentującym. Kocham Was! Dajecie mi mnóstwo satysfakcji z tego co robię i dodajecie mi skrzydeł.
Proszę, jeśli czytasz, skomentuj. Doceńcie moją pracę i starania. Kilka słów może dać niezwykle dużo. :)
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego tygodnia, Ameliaxx

13 komentarzy:

  1. mam nadzieje że jeśli skończysz to opowiadanie, to zaczniesz pisac równie ekcytujące następne ;*
    Avalon no musiała wyzdrowieć, bo jak to by było gdyby umarła ? :) Ivy to jednak bardzo dobra przyjaciółka i zrobiłaby równie wszystko co Avalon aby uratowąc ją i żeby była bezpieczna, to sie nazywa jednak przyjaźń :)
    czekam czekam na dalsze losy xx

    klaudia citylondon

    OdpowiedzUsuń
  2. cód, miód i orzeszki :D
    bardzo kibicuje Tayler'owi i Avalon, mam nadzieje że będą kiedyś razem. Rozmowa Tylera i Chelsa była .. noo .. nie wiem jak to ująć, miała w sobie to "coś" xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuper ! :D Nie zniechęcaj się tak szybko ! ;* Czytam każdy twój roździał i zawsze staram się komentować ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ehh aż szkoda, że ją odrzucił ;/
    A mógł z nią być :(
    No, ale cóż blog jeszcze jest, więc czekam co bedzie dalej :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedz, ze jeśli przestaniesz pisac i tak nagle zakonczysz to opowiadanie to osobiscie się do Ciebie wybiore i skopie ten Twoj sliczny tyleczek!
    Ugh. Nie moge uwierzyć, ze Tyler po raz kolejny okazal się takim glupkiem i zmarnowal okazję do wyznania swoich uczuć do Avalon. Za każdym razem kiedy wydaje mi się, ze już wszystko się ułoży nagle dzieje się cos, co wszystko rujnuje. Czemu oni nie mogą być wreszcie razem?? Mam nadzieję, ze już w kolejnej czesci wydarzy się cos nadzwyczajnego, jakieś takie bliższe i dłuższe spotkanie dwójki bohaterow. Już nie moge doczekac się takiego momentu, w Twoim wykonaniu na pewno wyjdzie genialnie ;D no nic. Tym razem się nie rozpisuje. Nie moge doczekac się kolejnej czesci tej historii. Mam nadzieję, ze będzie równie genialna jak ta powyzsza. Duzo weny i wytrwalosci Ci zycze Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak samo jak osoba wyzej odwiedze Cie i Ci wpierdole jesli zakonczysz tego bloga ;)) więc lepieej nawet tak niee gaadaaj ;PP Kochaam too co piszeeesz codziennie wchodze i patrze czy są nowe notki :)) tyler to idiota -.- mógł jej powieedziec i rzuucic sie na nią i zacząc całoowac czy cuss :c a niee jąodrzucił ;) no ale cuz zobaczymyy co bedzie dalejj :P weny zyczee i pozdraawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ivy i Ethan, Ivy i Ethan, Ivy i Ethan! Uwielbiam tą parę! A to jak powiedziała, że zgodzi się z nim umówić, a on sobie pomyślał: nie dość, że ładna to mądra' to było takie asdahdhasdhas! <3
    Potem gniew Tylera! Ten "człowiek" jest tak nieprzewidywalny, że pewnie gdyby nie Ivy, Ethan by już nie żył. Uwielbiam to, że tak się troszczy o Avalon i nie mogę uwierzyć, że znów spieprzył sprawę i nie pozwolił sobie na bycie szczęśliwym. Nawet nie wiesz, jak pragnę jego szczęścia. Tak jak ich wszystkich! Przykro mi było, gdy czytałam, jak spławił Avalon. Ciekawi mnie jak wygląda jej punkt widzenia na tę sprawę, bo punkt Tylera już dobrze znamy. I jeszcze to, że Chelsea jest tak wyrozumiała i tak dobrze zna naszego skrytego Tylera! Tego również się nie spodziewałam!
    Zaskakujesz mnie z każdym kolejnym rozdziałem. Każdy jest na swój sposób wyjątkowy i nie mogę się doczekać więcej!
    Pisz proszę szybciutko i nie rezygnuj z tego bloga, bo dzięki tobie zrozumiałam, że kocham pisać, a twój blog jest dla mnie natchnieniem i niesamowitym sposobem do nauki i doskonalenia się. Chciałabym być dla kogoś takim natchnieniem, jakim ty jesteś dla mnie. Błagam, nie kończ z tym blogiem, bo jest naprawdę nie z tego świata! <3

    http://letsworkthroughit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. naprawdę jest świetny, zaskakujesz mnie każdym rozdziałem naprawdę piszesz niesamowicie a ja czuje się jak w innym świecie masz ogromny talent wielkie wyrazy szacunku i nie zostaje mi nic innego jak pogratulować bo odwaliłaś kawał dobrej roboty

    OdpowiedzUsuń
  9. UWIELBIAM *__*
    mam nadzieję że rozwiniesz trochę wątek Ivy i Ethana :))
    no i oczywiście AVALON I TYLER! no kurczę no jak oni lubią się bawić w tzw. kotka i myszkę XD liczę na to że się zejdą i może jakiś pikantny opis? :D
    opowiadanie jest naprawdę niesamowite i nie mogę doczekać się dalszych rozdziałów :3

    OdpowiedzUsuń
  10. dlaczego to tak wciąga?

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś cudownego! Wciąga strasznie! I jeśli skończysz na 20 rozdziale to przysięgam ze coś ci zrobię! Moj ulubiony blog, zdecydowanie! Zastanawiałaś sie kiedyś czy nie zostać pisarka? Jestes cudna!

    OdpowiedzUsuń