Cary Brothers - Belong
- Latte? - z ust Avalon wydobył się spokojny, melodyjny głos. Pytanie skierowała do Ivy, wybudzając dziewczynę z przemyśleń. Rzadko zdarzały się chwile, kiedy dziewczyna milczała, więc brunetka była zaniepokojona.
- Tak, poproszę - odparła, zawieszając torebkę na oparciu krzesła.
Avalon bez słowa poszła po zamówienie, po czym wróciła na miejsce, które zawsze zajmowały w Heal. Stolik przy oknie. Przyniosła ze sobą latte i szklankę świeżego soku pomarańczowego.
- No to mów, nad czym tak się zastanawiasz? - zapytała.
- Przypomniała mi się śmierć Ashley... Czy to możliwe, że zabił ją Pierwotny? Nie wydaje ci się, że ktoś inny mógł być to zrobić?
Avalon przypomniał się feralny wieczór i upadek Ashley z klifu. Doskonale wiedziała, że nie było to samobójstwo i każda część jej ciała podpowiadała, że to Tyler był winowajcą. Odrzucała jednak wszystkie sądne myśli i nie zaprzątała sobie tym głowy.
- Musiał zrobić to któryś z łowców - odparła, po czym przylepiła wargi do słomki. - A kogo tak dokładnie miałaś na myśli?
- Nie myślisz, że mógł za tym stać Tyler? Wciąż nie daje mi spokoju fakt, że znali się przed jej śmiercią.
- Dlaczego miałby to zrobić?
- Może z nudów? Nie znasz go? - Uniosła brwi ku górze.
Avalon schowała czekoladowe tęczówki pod zasłoną atramentowych rzęs. Mimo wszystko, czuła się tak jakby go nie znała.
- Przecież to oczywiste, że wina leży po stronie łowców. Właśnie tym zasygnalizowali swoje przybycie do miasta - szybko zaprzeczyła, nie dopuszczając do siebie myśli, że mogłoby być inaczej.
Ivy spojrzała na nią podejrzliwie.
- Dlaczego tak gorliwie go bronisz? - Zaśmiała się, ale Avalon siedziała cicho, miętosząc w dłoniach plastikowy kubek, w którym nalany był sok. - Chryste! Avalon?! Ty chyba nie mówisz na poważnie! - odczytała z jej twarzy jasny znak świadczący o tym, że coś pomiędzy nimi zaszło.
Avalon westchnęła lekko i wbiła speszony wzrok w blat stolika, przy którym siedziały.
- No nie! Nie gadaj! O Boże, Avalon... Całowaliście się już?! - krzyknęła tak głośno, że wzrok wszystkich osób zebranych w lokalu skupił się na ich dwójce. Avalon natychmiast zgomiła spojrzeniem przyjaciółkę.
- A co to ma do rzeczy?
- Czyli wszystko jasne. - Jej oczy zabłysnęły z podekscytowania. - A co z Liamem?
- A co ma być? Rozstaliśmy się. A z resztą między mną a Tylerem też nic nie ma. Teraz powinnam skupić się na innych rzeczach - odrzekła, przywołując przyjaciółkę na planetę Ziemia.
- Jak było? - Uniosła brwi znacząco.
- Oh Ivy... Przestań!
- Przecież widzę, że ci się podobało. - Zachichotała.
Avalon nie zaprzeczyła, bo nie mogła przestać myśleć o tym pocałunku. Jedynie rozmowa z Ivy pozwoliła na chwilę zapomnieć o tym zdarzeniu, ale kiedy tylko mówiła coś o Tylerze, Avalon od razu czuła na wargach słodycz jego ust.
- Co z tym zrobisz?
- A co mam zrobić? Tyler jest teraz ostatnią osobą, o której chcę słyszeć. Skąd mam wiedzieć, że nie użył na mnie jednej ze swoich sztuczek? - zapytała, chociaż dobrze wiedziała, że tak nie było. - Z resztą, zrobił tak wiele złego. Może masz rację, może to właśnie on zabił Ashley? Ale teraz nie ma czasu na dochodzenia.
Avalon skończyła pić swój sok, więc podniosła się i zasunęła krzesło.
- Pójdę już - powiedziała.
- Do jutra.
- Do jutra.
Wyszła z baru i udała się w stronę swojego domu.
Ivy kończyła swoją kawę, nawiązując kontakt wzrokowy z przystojnym, wysportowanym blondynem, który usiadł niedaleko niej. W końcu przysiadł się do dziewczyny i uśmiechnął sympatycznie, a jego oczy zabłysnęły.
- Witaj - powiedział. - Czy my się skądś nie znamy? - zapytał łagodnym, ciepłym głosem. Ta barwa sprawiła, że Ivy od razu poczuła, że może mu zaufać. Otoczyła ją niewidzialna, otępiająca nić. Od tego chłopaka biła niezwykła, trudna do zidentyfikowania energia.
Nagle zaczęło robić się duszno, więc zdjęła żakiet. A może kurtkę? Nawet nie pamiętała co rano ubrała.
Zakręciło jej się w głowie i było jej niedobrze, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. Chichotała i wpatrywała się w oczy chłopaka. Czy tylko jej się wydawało czy przez chwilę widziała w nich czerwone iskry?
- Czy tu cały czas było tak gorąco? - zapytała, chociaż wcale nie chciała tego powiedzieć na głos. Paplała jak najęta i mówiła wszystko, co ślina przyniosła jej na język.
Zaczęła kiwać się na krześle, na którym siedziała, więc tajemniczy nieznajomy szybko pomógł jej się podnieść. Dziewczyna nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje. Uległa chłopakowi i pozwoliła się zaprowadzić do jakiegoś dziwnego miejsca. Nagle, zrobiło jej się dziwnie chłodno i nieprzyjemnie. Coś rzuciło nią o podłogę. Obiła sobie pupę i bardzo ją bolało, ale nie miała siły żeby się podnieść. We wrzechobecnej bieli wyróżniał się tylko cień jakiejś postaci. Chciała mówić, ale miała do bólu zaciśnięte gardło. Mogła się jedynie śmiać.
- A teraz posiedzisz sobie tutaj i zaśniesz. Spokojnie, ze względu na to, że mi się podobasz, wybrałem dla ciebie najłagodniejszą ze wszystkich możliwych śmierci. - Usłyszała jakiś głos, ale zignorowała go.
Czemu, do cholery, tam było tak zimno? Czemu nie mogła się podnieść i dlaczego bolał ją każdy fragment jej ciała?
Usłyszała tylko trzask drzwi i znowu się zaśmiała, po czym zmrużyła powieki.
Tyler razem z Claytonem weszli do Heal i zaczęli rozglądać się dookoła za Avalon i Ivy. Byli pewni, że je tam znajdą.
- Powinny tu być - powiedział Clay.
- Chodź, poszukamy ich gdzieś indziej. - Tyler skierował się w stronę drzwi.
- Chwila! Zaczekaj! - Szarpnął go za rękaw skórzanej kurtki i przyłożył dwa palce do skroni. Czuł wyraźnie znajomą aurę, ale ogień, którym dotychczas płonęła, przygasał. Tę aurę mógł wszędzie rozpoznać. Piękna, świetlista, ale pełna temperamentu i ognia.
Czuł obecność Ivy.
- Wiem gdzie jest - wysłał myśl Tylerowi. - Zahipnotyzuj wszystkich. Niech opuszczą bar.
Na szczęście, w lokalu panował wyjątkowo niewielki ruch. Clayton podbiegł do jednej z kelnerek, której Tyler jeszcze nie zahipnotyzował.
- Przepraszam, mają państwo tutaj jakąś chłodnię? - zapytał uprzejmie mając nadzieję, że odpowie, nie zadając zbędnych pytań.
- Oczywiście, znajduje się na zapleczu. Jakiś problem? - odparła.
- Nie, dziękuję. - Uśmiechnął się grzecznie, po czym posłał Tylerowi znaczące spojrzenie, by zahipnotyzował dziewczynę, z którą przed chwilą rozmawiał.
Lokal po chwili opustoszał i znajdowali się w nim tylko Tyler z Clayem. Blondyn szybko pobiegł na zaplecze. Do chłodni prowadziły duże, metalowe drzwi. Rozwalił zamek i otworzył je, po czym wtargnął do środka.
Ivy leżała na ziemii. Podniósł ją. Była lodowata i blada jak ściana. Tyler w tym czasie zamknął drzwi i zasłonił żaluzje. Położyli blondynkę na barze.
Otworzyła delikatnie oczy. Oni szybko ściągnęli z siebie kurtki i okryli ją nimi. Pomogli jej usiąść na barze. Trzęsła się z zimna.
- Co się stało? - zapytał raptownie Tyler, nie mogąc znieść irytującej ciszy, która nic nie wyjaśniała.
- Nie pamiętam - odparła. - Podszedł do mnie jakiś chłopak, było mi niedobrze, a później słyszałam jak coś mówił, ale nie pamiętam o co chodziło. No i obudziłam się tutaj. - Zaczerpnęła dużo powietrza.
- Chyba za dużo wypiłaś. - Zakpił Tyler. - Następnym razem pohamuj swoje popędy. Nie byłoby najlepiej gdyby znalazł cię jeden z pracowników.
- Zamknij się - mruknął Clay. - Czujesz się lepiej? - zapytał troskliwie. Jego głos był bardzo szczery i przejęty. Avalon całkiem słusznie uważa go za swojego przyjaciela, pomyślała Ivy.
- Tak, czuję się lepiej, ale nie pamiętam... Nie mam pojęcia co się stało. - Złapała się za głowę. - Boże, jak mnie boli - jęknęła.
- No to jest nas trójka - powiedział Tyler, opierając się o stolik. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie piłam dzisiaj alkoholu i czułam się doskonale. Kiedy Avalon poszła, ktoś się do mnie przysiadł. - Powoli wracała pamięcią do wcześniejszych wydarzeń. Jej głowa pękała i czuła się tak, jakby ktoś uderzył ją młotkiem prosto w kość potyliczną.
- Zwykły człowiek raczej nie zamknąłby swojej ofiary w wielkim zamrażarniku - powiedział Tyler.
- Łowca? - zapytała.
- Niewątpliwie. Tylko dlaczego cię od razu nie zabił?
- Chyba rozmawialiśmy, ale nie pamiętam o czym - szepnęła, usiłując sobie przypomnieć. - No dobrze, a wy co tutaj robicie? - zapytała, wciąż rozmasowując skronie.
- Wybierasz się gdzieś trzydziestego pierwszego?
- Tak, razem z Avalon miałyśmy zamiar pójść do Bena. Co roku organizuje u siebie imprezę sylwestrową.
- W takim razie musisz zmienić plany, jeśli chcesz wrócić do domu w jednym kawałku.
- Nie ma szans! Nie przegapię tego!
- To jest jedno z największych wydarzeń całego roku, na które przyjdzie cała niewyżyta młodzież i naprawdę sądzisz, że łowcy nie wykorzystają okazji, żeby komuś oderwać głowę? Ciebie ma już na celowniku, jeśli dowie się że przeżyłaś... Uwierz, następnym razem nie schowa cię w chłodni - powiedział Tyler dosadnie, łapiąc ją za ramię. Posłał w jej stronę sztucznie uprzejmy uśmiech, na widok którego Ivy obchodziły dreszcze.
- W takim razie nie pozwólmy, żeby miał okazję na następny raz. Do Sylwestra zostało kilka dni. Mamy całkiem sporo czasu na przygotowanie się.
- Kochanie, ja na to przygotowywałem się przez całe życie. - Uśmiechnął się Tyler.
- Skoro łowca cię nie zabił teraz, najwidoczniej nie chciał lub zostawił sobie ciebie na później - powiedział Clayton.
- Raczej nie chcę się przekonywać, którą opcję wybrał...
- W takim razie postanowione. Wybierzemy się na imprezę do Bena i rozlejemy trochę krwi.
- To chyba jest coś w czym się specjalizujecie. - Westchnęła Ivy i zeskoczyła z baru.
- Jeśli chcesz wiedzieć w czym się specjalizuję, przyjdź do mnie wieczorem w fikuśnej bieliźnie. - Puścił jej oko.
Blondynka przewróciła oczami i odwróciła się od niego. Podeszła do Claytona i przytuliła go. Chłopak był na początku zdziwiony, ale odwzajemnił uścisk, który był dla Ivy całkowicie naturalny i spontaniczny.
- Dzięki za ratunek. - Uśmiechnęła się i udała w stronę drzwi, pozostawiając ich samych w lokalu. Blondyn wciąż był zdziwiony jej zachowaniem.
- Nie ma za co! - krzyknął Tyler z przekąsem i podążył za nią.
Było już kilka dni po świętach Bożego Narodzenia, które Avalon spędziła razem z Jasonem i Josephem. Joe starał się jak mógł, żeby święta wyglądały jak w normalnej, amerykańskiej rodzinie, ale każde z nich wiedziało, że tak nie jest.
Dziewczyna ze zdolnościami paranormalnymi, jej brat, który wie o wszystkim, ale oboje udają, że tak nie jest i mężczyzna, który stara się jak może, żeby wiązać koniec z końcem. Na dodatek, Jason z dnia na dzień był coraz bardziej przygnębiony. Nie odzywał się i całymi dniami przesiadywał w swoim pokoju.
Dom przestał być dla nich domem, bo czuli się w nim obco. Był jedynie schronieniem, zadręczającym wspomnieniami i przeszłością. Po śmierci Gabrielle, zmieniło się wszystko.
Dnie dzielące Boże Narodzenie i Nowy Rok, były dniami wolnymi od szkoły. Padało dużo deszczu, a niebo nieustannie było zachmurzone. Każdy z Nadprzyrodzinych wiedział, że było to związane z rozstrzygnięciem, które miało się wkrótce odbyć. Powietrze zgęstniało tak, że możnaby było powiesić na nim siekierę.
Avalon słuchając radia, zmywała naczynia po kolacji. Usłyszała pukanie do drzwi, więc szybko wytarła mokre od piany dłonie i otworzyła.
Na wycieraczce stał Liam. Dziewczyna się tego nie spodziewała, ale bardzo się ucieszyła na jego widok. Był namiastką starego, normalnego życia, które powoli traciła. Przytuliła się do niego i nawet przez chwilę nie wydawało jej się to dziwne czy niezręczne. Dobrze jej było ze świadomością, że Liam jest jej przyjacielem.
- Jak się masz? - rzucił radośnie na przywitanie. Wyglądał na zmęczonego. Jego oczy były opuchnięte, a czupryna rozczochrana.
- Proszę, nie pytaj. - Uśmiechnęła się smutno i gestem zaprosiła go do kuchni. Usiadł na stołku pozwalając, by dziewczyna dokończyła zmywanie naczyń.
- Podgłośnij - powiedział w pewnym momencie.
Dziewczyna przekręciła gałkę, która zwiększyła głośność radia. Właśnie leciały fakty. Avalon zastygła słysząc o kolejnym morderstwie. Jakiemuś małżeństwu poderżnięto gardła. Obydwoje spojrzeli na siebie znacząco, z trudem przełykając ślinę. Nie musieli używać słów, bo pomyśleli o tym samym.
Łowcy.
Avalon w końcu osunęła się na kanapę i nawet nie wycierając mokrych dłoni, schowała w nie twarz. Nie malowała rzęs maskarą, więc się nie rozmazała. Liam podszedł i objął ją. Teraz potrzebowała tylko obecności drugiej osoby. Człowieka bez żadnych super mocy.
Słyszała szybkie bicie jego serca.
- Chodź, zaprowadzę cię gdzieś - powiedział cicho, złapał jej dłoń i wyszli z jej domu.
Szli ciemnymi alejkami. Było już późno i ciemno. Mało kto pałętał się o tej godzinie na ulicach. Ciągnął ją za sobą. Weszli na wzgórze, gdzie znajdowała się stara altanka ze spróchniałego drewna. Mało kto o niej wiedział. Niedaleko znajdowało się ich liceum.
- Pamiętasz jak tutaj chodziliśmy w pierwszej klasie? To między innymi tutaj odbywały się nasze pierwsze randki. Rozmawialiśmy o szkole i o tym, jak bardzo wkurzają nas nasi starsi. Później udało mi się dostać do drużyny futbolowej. Miałem najlepszą dziewczynę na świecie i wszystko układało się tak doskonale. Pierwszy rok był świetny. - Zaśmiał się, powodując jednocześnie, że w jej policzkach również pojawiły się dołeczki.
- Pamiętasz jak po raz pierwszy paliliśmy papierosy i przyłapały nas nauczycielki albo jak Freddie chciał wystąpić na scenie, a ty ściągnąłeś mu spodnie? Wszyscy się śmiali, a my chyba najgłośniej. Uwielbiałam wspólne ogniska i imprezy. Zawsze było tak radośnie i beztrosko. - Przysunęła się bliżej niego i oparła głowę na jego ramieniu. - Często siadaliśmy tutaj i liczyliśmy gwiazdy albo oglądaliśmy kształty wędrujących po niebie chmur.
- Albo jak się całowaliśmy na przerwach.
Avalon szturchnęła go lekko w bok, zanosząc się śmiechem.
- Ale później zginęła moja mama i pojawiła się Chelsea z całą zgrają. Wszystko się zmieniło. Jason zamknął się w sobie, a ja nie dawałam rady. A teraz na siłę próbuję udawać, że wszystko jest dobrze. Wiesz co? Wcale nie jest!
- Wykrzycz to!
- Słucham?
- Wykrzycz to! Nie pamiętasz już jak krzyczałaś z dachu, że matematyczka jest starą, zrzędliwą jędzą, a Melody ze starszej klasy to wstrętna dziwka? No dalej Avalon! Wykrzycz to! Niech cały świat to usłyszy! - zachęcał ją.
Avalon wstała i przez chwilę wpatrywała się w rozciągający się przed nią krajobraz. Widziała małe miasteczko, które tak kochała, w którym się wychowała, a które jednocześnie sprawiło jej tyle bólu i cierpienia. Jej emocje się skumulowały i zapomniała na chwilę o całym świecie.
- Jestem Avalon Price! Mam dość ukrywania się ze swoimi emocjami! Nie chcę już tak dłużej żyć! Nie chcę udawać, że wszystko jest w porządku! Tęsknię za tym co było kiedyś! Tęsknię za tym wszystkim co straciłam! Tak naprawdę nigdy się o to nie prosiłam! Nie chciałam i nie chcę tego przekleństwa! Chcę w końcu zacząć normalnie żyć! - wrzasnęła, po czym spojrzała się na Liama. - A mój przyjaciel zmusza mnie do głupich rzeczy! - Zaśmiała się razem z nim. Od dawna nie było jej tak dobrze.
Podeszła do niego.
- Tęsknię - powiedziała cicho.
- Za czym?
- Za mamą, za tym wszystkim co było, za tobą...
Założył kosmyk włosów za jej ucho, a ona przytuliła się do niego mocno.
- Dziękuję, że chociaż na chwilę pozwoliłeś mi być szczęśliwą - szepnęła.
Avalon zapukała do drzwi Jasona, który od dłuższego czasu siedział w swoim pokoju. Nie usłyszała zaproszenia, ale postanowiła naruszyć jego prywatność bez wyraźnego pozwolenia.
- Nie przypominam sobie, żebym pozwolił ci wejść - mruknął.
Siedział przy biurku i znowu bazgrał coś na kartce.
- Jason, co się dzieje? - zapytała, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Co za niedorzeczne pytanie, pomyślała. Dokładnie wiedziała co się dzieje, ale tylko tyle zdołała z siebie wydusić.
- Wiesz dobrze co się dzieje - warknął. - Gdzie jest Mackenzie? Chelsea uwięziła ją w pokoju czy może Michael wywiózł do innego stanu?
Brunetka westchnęła ciężko.
- Jason, to nie jest tak - powiedziała cicho, wplątując palce we włosy. Nie miała zamiaru udawać, że nie wie o co chodzi. Jason doskonale wiedział o wszystkim. O niej, Makcenzie i całej reszcie. Nie wiedział tylko o jednym.
O jej śmierci.
A Avalon nie potrafiła tego powiedzieć. To było już zbyt wiele i wiedziała, że gdyby tylko wyjawiła prawdę chłopakowi, nie udźwignąłby jej.
- Mackenzie wyjechała z Uniontown, bo groziło jej niebezpieczeństwo - powiedziała, chowając wzrok pod zasłoną rzęs. Nie potrafiła powiedzieć tego, patrząc mu prosto w oczy.
- Czy będę kiedykolwiek mógł ją zobaczyć? - zapytał głosem pełnym żalu, ale jednocześnie pewnym i świadomym. Zupełnie jakby spodziewał się tej informacji z jej ust.
- Nie sądzę - szepnęła, a jej głos stał się ochrypły.
- Oczywiście... Bo czy liczy się inne dobro niż mojej siostrzyczki Avalon Price? - Zaśmiał się smutnym, ale jednocześnie kpiącym śmiechem. Na jego twarzy mieszała się złość i smutek.
- Ona musiała wyjechać - powiedziała dosadnie.
Chłopak nie mógł już wytrzymać. Pragnął podnieść się z wózka, ale nie potrafił. Zrzucił dłonią wszystko co leżało na biurku tak, że wylądowało na ziemii. Pośród zrzuconych rzeczy, dziewczyna dostrzegła mnóstwo rysunków Mackenzie. Była naprawdę bardzo podoba... Avalon podeszła do brata, ukucnęła przy nim i objęła go.
- Damy radę, obiecuję - szepnęła, kołysząc nim lekko.
- Obiecywałaś mi to już tyle razy - odparł. - Wybacz, ale ośmielę się wątpić w twoje obietnice.
- Przykro mi, ale tak będzie lepiej. - Spojrzała w jego oczy, starając się dodać mu otuchy.
Na marne.
- Próbujesz oszukać mnie czy samą siebie?
- Ja nikogo nie oszukuję. Ja po prostu chcę odzyskać mojego braciszka.
Avalon przytuliła się do brata, który schował twarz w dłonie. Robiła wszystko, by nie zauważył, że też płacze.
od autorki: Co myślicie? :-)
Może zbyt wiele się nie działo, ale to dobrze, bo następne 2 rozdziały będą bardzo emocjonujące. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli!
Na 20 rozdziale skończę 1 część opowiadania. Czy będę dalej pisała TUS (The unique skills)? To zależy też od Was!
Proszę! Błagam! Zmotywujcie mnie do dalszej pracy nad rozdziałami! :) Będę wdzięczna za komentarze i dziękuję za poprzednie.
Buziaki, Ameliaxx
ps. Czy moje czytelniczki prowadzą jakieś blogi? :D Chętnie sobie coś przeczytam, bo ostatnio rzadko odwiedzałam zakładkę SPAM przez brak czasu. Proszę o linki! :))
Omgg kocham to *.* Czeeekam na nowe rozdziaałyy ^^ a jak mi jeszcze powiedziaałas ze bedą emocjonujące to nie wiem czy wytrzymam ;PP no ja pisze blogaa alee moim zdaniem jest beznadzieejny i głupi więc nie wartoo dawac linkaa ;** Pisz szybciutko następnyy pozdrawiaam i czekaam <33
OdpowiedzUsuńojejcia, jak Liama dawno nie było ! :) cudnie że sie przyjaźnią, i co to za facet który zahipnotyzował Ivy ?? czyżby Clayton zakochał sie w niej ? ;) cos mi sie gra z Ethanem... z tym wszystkim..
OdpowiedzUsuńskoro mówisz że dwa kolejne rozdziały będą emocjonujące, to napewno nie moge sie ich doczekac + wszystko pewnie zostanie wyjaśnione ;)
bede czytac Twoje opowiadania, zawsze i wszędzie xx
Klaudia CityLondon
Prowadziłam bloga, ale niestety ktoś usunął wszystkie części mojego opowiadania. Jak opublikuję pierwszy rozdział, to na pewno Ci o tym powiem :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny. Troszkę żałuję , że i tym razem nie doszło do jakiegoś spotkania pomiędzy Avalon i Tylerem, ale wierzę, że już w następnych postach się to zmieni :) Strasznie ciekawa jestem czego tak naprawdę ten łowca chciał od Ivy i jakie niespodzianki dalej dla niej szykuje. Ugh. Tak zachęcasz do tych kolejnych rozdziałów, że już wprost, nie mogę się ich doczekać :) Oczywiście, że chcemy drugą część! Nawet nie myśl, że tak nie jest ;D Cieszę się, że tym razem pod rozdziałem nie napisałaś, że nie podoba Ci się powyższa część, bo szczerze? Jest po prostu genialna. Z czasem stajesz się coraz lepsza , Kochana :) Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy TUS <3
♥♥♥ nic dodać nic ująć ♥♥♥
OdpowiedzUsuńwięc w takim razie nie mogę doczekać się tych kolejnych rozdziałów. zwłaszcza, że ten - spokojny i wzruszjący(mowię o końcówce) - wywarł na mnie takie wrażenie. ja nie wiem, co tu u mnie się będzie działo jak kolejne mają być emocjonujące :D chyba zemdleję :D
OdpowiedzUsuńczekam, czekam i ubostwiam :3
Suuuuper ! <3
OdpowiedzUsuńTaaaak, musisz kontynuować to opowiadanie :))). Tylko bardzo proszę o związek Avalon z Liamem(tak jak Ty też mam do niego słabość xD). Bardzo! :))))
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :) pomimo tego że nie działo się w nim za wiele to bardzo mi się podobał moment z Avalon i Liamem :D słodkie to było :)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następne rozdziały ! :)
życzę weny i do następnego !
Carrie.
jeszcze pytasz? oczywiście, że masz kontynuować jesteś wspaniała! naprawdę masz ogromny talent wielkie gratulacje rozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńPoryczałam się! Takie tu emocje. Tak współczuje Avalon i Jason'owi. Tyle musieli przejść... Ja uważam, że Ivy zamknął Ethan.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będziesz kontynuować. :)
Pozdrawiam ;)
Bardzo, ale to bardzo przepraszam za tak długą nieobecność i brak komentarzy! Niestety miałam duże problemy z komputerem, ale teraz już jestem :) Od razu na wstępie zachęcam cię bardzo gorąco do kontynuacji i pisania dalej! Masz ogromny talent i powinnaś go rozwijać, a robisz to doskonale pisząc właśnie to opowiadanie od którego zresztą się uzależniłam :3 Wszystko jest tak cudownie napisane i ujęte w zdania, a Liam i Avalon to po prostu AWWWW.... <3 Są tacy wspaniali. Oczywiście lubię też Tylera, ale bardziej ciągnie mnie do charakterku Liama i nie ze względu na to, że słucham One Direction. Ale wracając do tego co ważne. Twój blog jest totalnie adgfffjhdjkxhckdjdfgks ^^ A więc pozostaje mi jedynie życzyć mnóstwa weny i czekać na kolejne arcydzieło w postaci następne rozdziału ;3
OdpowiedzUsuńKama :>
Usuńhttp://sweet-war-camille.blogspot.com/?m=1 Aha i to jest mój blog :3 Jak chcesz to wejdź, przeczytaj i skomentuj <3
UsuńJest niesamowity, cudowny, wspaniały, magiczny, ekscytujący, wzruszający, na swój sposób zabawny, melancholijny, przepełniony miłością, wręcz idealny! Było dużo Ivy, co bardzo mi się podoba, niestety bez Ethana, ale zadowolę się też tym. ;p
OdpowiedzUsuńRozmowa dziewczyn o Tylerze była tak normalna, że aż się dziwiłam. Ivy umierająca w chłodni, a potem pojawił się Clay, któremu blondynka prawdopodobnie wpadła w oko. Czyżbyś zamierzała jeszcze bardziej namieszać? Odzywki Tylera były świetne! Cieszyłam się jak głupia do komputera i jeszcze tak się cieszę, że Ivy przeżyła, bo bardzo, ale to bardzo się z nią zżyłam! Uwielbiam rozmowę Liama z Avalon, jest taka fajna! A to, jak krzyczała było świetne! A potem jej rozmowa z Jasonem, która mnie dobiła!
Nie wiem, jak to robisz, ale za każdym razem przeżywam wszystko razem z bohaterami! Jesteś wielka! <3
+mój blog:
http://letsworkthroughit.blogspot.com/
Ciagle sie powtarzam, ciagle! Rozdział cudowny, wspaniały i nie mów ze nudny, jest po prostu idealny! A jeśli następne bedą lepsze od tego to... Kurde nie mogę sie ich doczekać!!!!! /M.
OdpowiedzUsuńoczywiście, że musisz pisać II część! kocham twoje opowiadanie i naprawdę uwielbiam cię za nie
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki fjcdhsbxhcjdjsvsjjdhdg *___* Nie wiem co jeszcze mogę o nim napisać, ale na pewno musisz kontynuować to opowiadanie (chyba, że zaczniesz jakieś inne, swieższe ((: ) Pozdrawiam cieplutko i życzę weny oraz wielu ciekawych pomysłów :* Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału!! P.S: Avalon MUSI być z Liamem ;) ;)
OdpowiedzUsuńjejuuu kocham twoje opowiadanie!!! błagm dodaj już nowy bo dłużej nie wytrzymam!!! :***
OdpowiedzUsuń