sobota, 16 marca 2013

Rozdział 9

Garbage - Control

Avalon stawiała niepewne, nerwowe kroki. Jej klatka piersiowa podskakiwała, a dłonie drżały mimowolnie. Oddychała nierówno.
Otworzyła drzwi.
Stanął tuż przed nią. Spojrzała w jego radośnie błyszczące oczy i perłowy uśmiech oprawiony pełnymi, zaróżowionymi wargami. Żołądek podszedł do jej krtani, a głos utkwił w jej gardle.

- Jak się czujesz? - zapytała przygaszoną barwą głosu.
- Dobrze wiesz jak się czuję - odpowiedział, pocierając kciukami wypieki na jej twarzy.
- Muszę ci coś powiedzieć - szepnęła niepewnie łamiącym się głosem. Położyła dłonie na wysokości linii jego sutków.
Przełknęła głośno ślinę.
- Wiem kto zabił tę dziewczynę. -  Spuściła wzrok.
Grdyka bruneta poruszyła się gwałtownie.
- To miasto, ono nie jest zwyczajne... - zacisnęła wargi.
- O czym ty mówisz? Kto ją zabił? - zapytał, odrywając trzęsące dłonie od jej kości biodrowych.
Milczała.
- Avalon!? O czym ty mówisz?! - powtórzył bardziej stanowczo.
Wycofała się. Schowała twarz w dłoniach.
- Jestem jasnowidzem - powiedziała, po czym zrozumiała jak bardzo niedorzecznie to zabrzmiało. Patrzyła na jego wolno marszczące się brwi i na wyraz kpiny malujący się na jego twarzy.
- Avalon, powinnaś odpocząć - powiedział spokojnym głosem, uśmiechając się lekko.
- Nie! Liam, ty nic nie rozumiesz! - krzyknęła czując, że brunet nie bierze na poważnie tego, co mówi. - Świat, w którym żyjemy nie jest taki, jak go sobie do tej pory wyobrażałeś! Uwierz mi, proszę - szepnęła błagalnie.
- Ostatnie wydarzenia też mnie bardzo przygnębiły, ale Avalon... Jasnowidz? Może jeszcze zaczniesz opowiadać o wróżkach? Proszę, odpocznij, a wtedy porozmawiamy. - Uśmiechnął się zakładając pasma jej włosów za uszy. - Niedługo wszystko będzie tak jak wcześniej. - Pogłaskał jej policzek.
- Nie, Liam - powiedziała dosadnie. - Od momentu śmierci mojej mamy wszystko zaczęło się chrzanić! Najpierw moja mama, potem Ashley, a teraz ta dziewczyna. Kto będzie następny? Ja czy ty? Wysłuchaj tego co mam ci do powiedzenia! Wiem kto jest temu wszystkiemu winny.
Brunet westchnął ciężko.
- To zbieg okoliczności. Posłuchaj siebie, Avalon... Powinnaś odpocząć - powiedział zrezygnowanym głosem, patrząc na nią z ukosa.
- To Uniontown, nie pamiętasz? W tym mieście nie ma tajemnic i nie istnieje nic takiego jak zbieg okoliczności.
Przez chwilę się nie odzywał. Dziewczyna myślała, że jej uwierzył.
- Zadzwoń do mnie, kiedy już ochłoniesz. - Obrócił się na pięcie. Obdarzył ją jeszcze przelotnym, pełnym żalu spojrzeniem, po czym wyszedł z jej domu.
Kogo ona chciała oszukać? Przecież jeszcze kilka tygodni temu, sama nie uwierzyłaby w te brednie.
Ocknął się. Rozwarł zmęczone powieki, badając teren. Do siwego pomieszczenia wpadał klin promieni słonecznych drażniących jego źrenice.  Miejsce to, przypominało wyglądem lochy albo piwnicę. Jego ciało było przywiązane drutem kolczastym do wysokiej kolumny. Wystarczył jeden ruch, aby małe ostrza przeszyły jego twardą skórę.
- Co do licha... - mruknął do siebie, starając się wyswobodzić. Jego próby zdały się na nic, bo czym bardziej się szarpał, tym bardziej drut się zacieśniał.
- Tyler Hughes, jak miło cię w końcu poznać - odezwał się niskim, ochrypłym głosem mężczyzna.
Był wysoki i dość szczupły. Nie sprawiał wrażenia silnego. Nie był napakowany. Miał dłuższe, kruczoczarne włosy i szare oczy, których stal błyskała się nienawistnie. Jeździł językiem po nieznacznie zżółkniętych zębach. Patrzył na Tylera z satysfakcją, uśmiechając się szyderczo. Jego ręce były skrzyżowane na klatce piersiowej, na której leżała perfekcyjnie dopasowana czarna koszula.
- Jak ci mija życie? - zapytał, chowając dłonie w kieszenie dżinsów.
Tyler spojrzał na niego zacięcie. Kiedy zaczął się szarpać chcąc zniszczyć uśmiech z tej plugawej mordy, kolce werżnęły się pod jego skórę i po rękach popłynęły strumienie krwi.
Syknął z bólu.
- Łowca - wycedził przez zaciśnięte gardło.
- Charles Wayne, gwoli ścisłości.
- Dla mnie i tak jesteś nikim. - powiedział z trudem, bo nasilający się z każdą sekundą ból, był nie do zniesienia. Krople jego słonego potu łączyły się krwią. Czuł, jak spływają po jego klatce piersiowej żłobiąc w niej nierówne ścieżki. Zdawało się, że powoli, wypalają jego twardą i szorstką skórę.
- Gdybym chciał, zabiłbym cię już w tej chwili - powiedział, maszerując nonszalancko wokół Tylera.
- W takim razie, zrób to. Jeżeli myślałeś, że będę błagać cię o litość, to pomyliłeś adresy - odparł z sarkazmem.
- Chcę wiedzieć, do czego służy medalion.
Brunet był coraz słabszy. Z jego nosa wypłynął strumień krwi.
- Wsadź sobie ten medalion w...
- Chcę wiedzieć, do czego służy medalion - przerwał mu, powtarzając rozkaz głośniejszym, bardziej stanowczym głosem.
Tyler zaśmiał się pod nosem.
- Naprawdę myślisz, że powiem ci cokolwiek? Odwal się ode mnie, mała dziwko - powiedział śmiejąc się kpiąco.
Łowca sprawnym ruchem wyciągnął sztylet ze skórzanej pochwy.
- Może mam odświeżyć ci pamięć? - Przeciągnął ostrze po jego torsie rozrywając skórę. Krew rozlała się spływając po rzeźbie jego ciała.
Syknął. Łowca trzymał rękojeść pewnie, powoli przesuwając sztylet wzdłuż jego brzucha.
- Zapłacisz za to - jęknął resztkami sił. - Dobrze wiem, że jesteś tylko marionetką w rękach pierwszego... Jesteś nikim - wycedził z nienawiścią.
- Powolutku, oderwę każdy członek twojego ciała. Będę upajał się widokiem twojego błagającego mnie o litość spojrzenia... - Przycisnął mocniej ostrze do jego ciała. - Chyba, że dostarczysz mi potrzebnych informacji, a wtedy zabiję cię najdelikatniej jak będę potrafił.
Powieki Tylera stały się ciężkie.
Nie miał sił.
- Po moim trupie - wyszeptał jeszcze, po czym stracił przytomność.


Blondynka zaczerpnęła powietrza. Poprawiła swój morelowy żakiet i zmierzyła się ze wzrokiem Claytona, który otworzył przed nią drzwi.
- Słucham? -  zapytał ze zdziwieniem.
- Przyszłam do Ethana - odpowiedziała zmieszanym głosem.
- Jest na górze, mogę go zawołać. - Jego wzrok nieustannie błądził po jej ciele.
- Nie wpuścisz mnie do środka? - zapytała otwarcie.
Zmarszczył czoło.
- Wejdź, jeśli chcesz - odparł otwierając przed nią drzwi na oścież.
Weszła pewnym krokiem do ogromnego domu. Z fascynacją, rozglądała się po całym parterze. Sam salon był ogromny. Po prawej stronie znajdowały się regały z przynajmniej milionem książek. W samym sercu domu stał duży kominek, a przed nim skórzana kanapa stojąca na miękkim dywanie w kolorze żywej czerwieni. W pomieszczeniu znajdowało się dużo antyków. Na górę, prowadziły kilkunastostopniowe, szerokie schody wykonane z bukowego drewna. Całość zapierała dech w
piersiach. Zadbano o każdy, najmniejszy nawet detal, taki jak uchwyty do barku czy klamki do drzwi. Na ścianach wisiały piękne, duże obrazy oprawione w zdobione, pozłacane ramy. Rzeźbione kolumny utrzymywały konstrukcję pełniąc również rolę ozdobną. Listwy sufitowe stanowiły zwieńczenie luksusowego wystroju. Rozglądała się po domu stukając obcasami o drewniane, orzechowe panele.
- Naszej szkoły nie stać na porządne umywalki, a wy mieszkacie w pałacu? Nieźle was tutaj urządzili - powiedziała przyglądając się ciężkim, bordowym zasłonom z frędzlami.
- Cenią sobie wygodę uczniów z wymiany - odparł odchrząkując.
- To dziwne, że mieszkacie na zupełnym odludziu. Powinni was umieścić w centrum - odrzekła. - Swoją drogą, dlaczego akurat Uniontown? Filadelfia byłaby o niebo lepsza.
Clayton wzruszył ramionami. Nie wiedział co ma odpowiadać na jej wścibskie pytania.
- Skąd masz nasz adres? - mruknął odbiegając od tematu.
- Jak to skąd? Od Ethana. Może go w końcu zawołasz? - zapytała z pretensją w głosie.
Clay wziął głęboki, ciężki oddech i udał się na górę.
Wrócił wraz z Ethanem. Szatyn miał na sobie dżinsowe spodnie i szarą koszulkę z niewielką kieszonką na klatce piersiowej.
- Co tutaj robisz? - zapytał wycierając mokre włosy ręcznikiem.
Clayton przyjrzał się dziewczynie całej w pąsach. Speszona, spuściła wzrok. Spodziewała się innej reakcji na jej widok.
- Pomyślałam, że możemy gdzieś się przejść.
- Dobry pomysł, ale obecnie jestem trochę zajęty. - Brytyjski akcent rozpalił jej zmysły.
Przygryzła wargę.
Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Ethan próbuje ją spławić.
- Tak, może - odpowiedziała. - O ile znajdę czas - dodała sucho, zadzierając dumnie brodę. Jeszcze nigdy nie czuła się tak zażenowana. Ruszyła w stronę wyjścia. Miała nadzieję, że zatrzyma ją ciepły głos Ethana, ale tak się nie stało.
Chwyciła za klamkę i stanęła jak wryta, kiedy po drugiej stronie ujrzała stojącą na  wycieraczce, równie zdziwioną Avalon.
- Co tutaj robisz? - zapytała Ivy, unosząc jedną brew dociekliwie.
Za blondynką, w przedsionku stanęli Ethan i Clayton. Wymachiwali rękoma znacząco. Czuła rosnące zakłopotanie.
- Co tutaj robię? - powtórzyła zastanawiając się, co ma powiedzieć. - Ja przechodziłam tędy, ponieważ...
- Ponieważ dajesz mi korki z matmy - zainterweniował Clayton.
- Z matmy? Przecież jesteś beznadziejna z matmy. - Ivy skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, stukając podeszwą szpilek ponaglająco.
- Powiedziałem z matmy? Miałem na myśli -
- Angielski! - dokończyła za niego.
- Doprawy? Więc dlaczego nie masz ze sobą książek? - Zmarszczyła czoło.
- Uczymy się z podręczników Claya. - Uśmiechnęła się pewnie, pokazując rząd zębów.
- Avalon, znam cię nie od dzisiaj. Dobrze wiem kiedy kłamiesz - powiedziała surowym głosem. - Ale skoro już to robisz, to mam nadzieję, że masz dobry powód - dodała powodując wyrzuty sumienia u przyjaciółki.
Ivy myślała, że dziewczyna coś powie, wyjaśni, ale ta tylko spojrzała się na nią wymownie.
- Jak chcesz. - Westchnęła omijając brunetkę.
Avalon weszła do salonu, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Boże! - wrzasnęła pozwalając, by jej głos odbił się echem od ścian. - Kiedy to się wszystko skończy!? Ivy jest na mnie wściekła, Chelsea jest na mnie wściekła i Jason jest na mnie wściekły. Na dodatek, łowcy chcą przerobić to miasto na miazgę. Czy może być jeszcze gorzej?
- Zawsze może zacząć padać - mruknął Clayton, uśmiechając się pod nosem.
- To nie jest zabawne. - Zgromiła go wzrokiem.
- Wyluzuj trochę, pracujemy nad tym. Wkrótce go odzyskamy.
- Jakim cudem jesteście tak obojętni, podczas gdy ja tracę zmysły?!
- Uuuu, komuś chyba zależy na Tylerze - wtrącił Ethan poprawiając mokre włosy.
- Jesteście naprawdę na bardzo dobrej drodze, żeby wyprowadzić mnie z równowagi, więc proszę, obmyślmy plan i skopmy w końcu tyłki łowcom zamiast siedzieć bezczynnie - powiedziała na jednym wydechu, obserwując chłopaków. - Gdzie Chelsea? Przyszłam tutaj, bo muszę wam wszystkim coś powiedzieć. Miałam kolejną wizję - dodała bardziej opanowanym głosem.
- Pójdę po nią. - Ethan udał się na górę.
Kiedy tylko zniknął z pola widzenia, Avalon spotkała się z sądnym spojrzeniem Claytona. Blondyn schował dłonie do kieszeni spodni.
- Powiesz im tylko o wizji, czy również o tym, że jeszcze dzisiaj chciałaś nas zdradzić swojemu chłopakowi? - zapytał.
- Słucham?
- Oh, błagam... Avalon, wystarczył jeden dotyk, żebym to poczuł. Dławisz się kłamstwem i nie potrafisz wytrzymać. Poczucie winy cię zżera...
Spuściła zawstydzony wzrok.
- On powinien wiedzieć. Martwię się o niego - szepnęła.
- Ej, nie denerwuj się. - Uśmiechnął się patrząc na jej czarne, długie rzęsy wyglądające jak odnóża pająków. - Rozumiem cię. Też byłem kiedyś zakochany.
- Też miałeś przed nią tajemnice?
- Tajemnice są potrzebne. Czasem tylko one potrafią ochronić ukochaną osobę przed cierpieniem. Jesteś silna, więc poradzisz sobie i wierzę, że postąpisz słusznie. - Poczochrał jej kasztanowe włosy.
- Dzięki, Clay - powiedziała cicho, uśmiechając się delikatnie.
Odwróciła się słysząc głośny i przywódczy głos Chelsea.
- Myślałam, że już więcej się tutaj nie pokażesz - powiedziała obojętnie. - Bez ciebie też damy sobie radę.
Avalon nie wytrzymała. Podniosła się raptownie i podeszła do niej stąpając twardo i pewnie.
- Ja też się o to nie prosiłam, jasne? Nie mam pojęcia o co ci chodzi, ale w tym momencie zależy mi jedynie na uratowaniu Tylera i jeśli mi nie pomożecie, zrobię to sama - powiedziała rozwścieczonym tembrem głosu.
Chelsea zamilkła.
- Co widziałaś? - zapytała.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech. Nie spodziewała się, że Chelsea nie będzie kontratakować.
- Medalion wcale nie znajduje się w Nowej Zelandii. Widziałam go. Był schowany w szkatułce, w jakimś sejfie. Sądzę, że łowcy już go przejęli i najprawdopodobniej znajduje się tam, gdzie przetrzymują Tylera. Chcą wiedzieć, jakie jest jego działanie.
- Jesteś pewna?
- Jestem pewna tego, co widziałam. Reszta to tylko moje przypuszczenia.
- Świetnie! W takim razie, jeden problem z głowy. Wystarczy, że przejmiemy medalion z rąk łowców, uratujemy Tylera, namierzymy nim Michaela i uratujemy to miasto. Bułka z masłem - powiedział Ethan lekko.
- Jak mamy znaleźć Tylera skoro nawet nie wiemy, gdzie się znajduje? - mruknął Clayton.
- Poszukam czegoś, co mogłoby nam pomóc - powiedziała Chelsea. - Avalon - zwróciła się do dziewczyny, która czuła, że zaraz zostanie zmieszana z błotem. - Dzięki za pomoc. Powinnaś iść odpocząć - powiedziała cicho patrząc w jej oczy.
- Chcę wam pomóc - zaprotestowała. - Z resztą, od kiedy jesteś dla mnie taka dobra?
- Nie. Chelsea ma rację. Powinnaś się przespać. Już nam wystarczająco pomogłaś - wtrącił Clayton.
Brunetka zlekceważyła uwagę Avalon.
Uśmiechnęła się lekko, prawie niezauważalnie. Zdjęła z wieszaka kurtkę patrząc się na trójkę osób siedzącą w salonie.
Zdała sobie sprawę, że teraz siedzą w tym razem, że jest częścią grupy, że w końcu jest komuś potrzebna, że już nie jest tylko sierotką, która straciła mamę, że teraz ma zadanie do wykonania, że musi dać sobie radę i być silna.
Weszła do domu. Rozejrzała się po miejscu, z którym związane było tak wiele wspomnień. Każda jego część przypominała jej mamę. Patrząc na zdjęcia, portrety, książki, zdawała sobie sprawę, że to co było, już nigdy nie powróci. 
Ból osadzał się na dnie serca rozrywając powoli kawałki duszy.
Usiadła na kanapie. Podkurczyła kolana pod brodę. Zacisnęła zęby z całych sił, bo przecież obiecała sobie, że będzie silna. Nie mogła się teraz rozkleić z byle powodu. Musiała od początku budować zrujnowany most doświadczeń i iść przed siebie.
Podeszła do pokoju brata, którego drzwi były lekko uchylone. Czytał książkę. Zupełnie nieświadomy tego, co się dzieje, przewracał kolejne strony swojego małego świata wyobraźni. Avalon uśmiechnęła się do siebie.
Joseph jeszcze pracował. Dziewczyna weszła do kuchni, żeby przygotować coś do jedzenia. Zbliżała się godzina dziewiętnasta, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Wytarła dłonie o ścierkę i poszła otworzyć.
- Przyszedłem cię wysłuchać - powiedział poważnie Liam stojąc u progu.
Avalon spięła wargi w kreskę.
- To już nie ma znaczenia, naprawdę. Rano ześwirowałam od tych wrażeń, przepraszam. - Uśmiechnęła się lekko.
Stwierdziła, że nie powinien znać prawdy, że nie był na to gotowy.
- Mój ojciec wrócił przez chwilą z pracy - oznajmił zdenerwowanym głosem. 
- Co to ma do rzeczy? - zapytała.
- Powiedział, że na terenie Fayette znaleziono osiem martwych ciał. Były zgromadzone w jednym miejscu. Grupa studentów na biwaku, każdy z nich został zamordowany. Jedni mają skręcony kark, inni byli postrzeleni. Wyjaśnij mi to - zażądał.
Ojciec Liama był koronerem szeryfa na terenie hrabstwa Fayette, więc Avalon wiedziała, że informacje są prawdziwe i potwierdzone.
- A więc po co przyszedłeś? Nie zwrócę im życia.
- Rano mówiłaś, że nie skończy się na tej dziewczynie. Miałaś rację. Teraz chcę wiedzieć, co masz z tym wszystkim wspólnego.
- Chcesz prawdy? W takim razie musisz wiedzieć, że to co wydaje się na pozór normalne, wcale takie nie jest. Ludzie to maszyny do zabijania, a na każdym rogu czai się śmierć. To jest świat, w którym żyjemy - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- KTO. ICH. ZABIŁ? - zapytał się akcentując wyraźnie każdy wyraz. Mówił do niej, jak do przedszkolaka, co jedynie bardziej ją rozdrażniło.
- Łowcy, którzy zrobią wszystko, żeby osiągnąć swój cel - odparła przyglądając się jego grdyce.
- A jaki jest ich cel?
- Chcą zabić mnie, Chelsea, Tylera, Claytona, Ethana i Mackenzie.
Chłopak spojrzał się w ziemię. Usiadł na krawędzi kanapy wplątując dłonie w swoje włosy. Jego stopa stukała nerwowo o podłogę.
- Więc dlaczego zabijają innych?
- Myślą, że dzięki tym śmierciom, poddamy się. Będą zabijali, dopóki tak się nie stanie.
- Co jeszcze chcesz wiedzieć? - szepnęła.
- Wszystko - odparł surowym głosem.
- Trochę nam to zajmie.
- Mam czas.
Avalon rozejrzała się dookoła skupiając wzrok na pokoju Jasona.
- Dobrze, ale nie tutaj. - Okryła się cienką kurtką i wyszła z brunetem na zewnątrz.
Szli ulicami Uniontown. Mówiła szeptem wiedząc, że tutaj nawet ściany mają uszy. Z każdym wypowiedzianym przez nią słowem, zdumienie i strach rosły w jego oczach.
Nie mówił nic, a przed jego oczami wciąż widniały nagłówki jutrzejszych gazet:

"Rzeź w lasach Fayette! Zamordowano 8 młodych ludzi"
od autorki: Rozdział 9 już za nami. :) Jak się podoba?
Na 10 szykuję coś specjalnego i mam nadzieję, że tego nie zepsuję. Kocham dla Was pisać, naprawdę i uwielbiam każdy z komentarzy. Dziękuję Wam, że ze mną jesteście, bo to napędza mnie do pisania, daje siły i motywację. DZIĘKUJĘĘ!!! :)
Mimo, że komentarzy jest mniej niż w poprzednich opowiadaniach, to nie żałuję, że zabrałam się za inną tematykę. Może niekoniecznie sprawuję się dobrze, ale wciąż się uczę i lubię wyzwania.
Przepraszam jeśli którąś z Was zawiodłam tą historią, ale pisanie jej, sprawia mi satysfakcję i naprawdę pokochałam tę historię. Mam nadzieję, że chociaż nieliczna część z Was podziela moje zdanie.
Bardzo ładnie proszę o komentarze. :DDD
Pozdrawiam Was cieplutko, miłego weekendu, Ameliaxx

11 komentarzy:

  1. Kurczę, to jest zajebiste! Przymiotników zaczyna brakować z każdym następnym rozdziałem. Masz niezwykły dar do pisania :) Opis męczarni Tayler'a był naprawdę .. dogłębny, aż mi się go szkoda zrobiło. [Jezuu .. szkoda mi bohaterów opowiadania, do reszty mi już odwala xd]
    Czekam do następnej soboty ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ciesze sie że powiedziała Liamowi co i jak. mam nadzieje że jej pomoze...
    i że wybierze jego. ja cały czas mam nadzieje :)
    zgadzam sie z powyższym koemntarzem: opis tortur Taylera był straszny, w wyobraźnia dzis działą mi na wysokich obrotach. xD

    Klaudia Citylondon

    OdpowiedzUsuń
  3. W ciągu jednego dnia przeczytałam wszystkie rozdziały. Moja reakcja? Chcę więcej! Opowiadanie mnie wciągnęło i ogromnie mi się podoba. Na początku lubiłam Liama, ale z każdym kolejnym rozdziałem coraz mocniej mnie wkurza. Za to Tyler, mimo swoich morderczych zapędów, zyskuje w moich oczach. Jeżeli chodzi o Chelsea, to wciąż nie mogę jej rozgryźć. Mam nadzieję, że rozwiniesz wątek Ivy,
    Podsumowując, opowiadanie świetne. Czekam na więcej. I przy okazji zapraszam do mnie trzy-zywioly.blogspot.com
    Pozdrawiam, V.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też pokochałam tą historię i dziękuję za to że ją piszesz. rozdział jest okay. trochę wyjaśnia niejasności ale brakuje mi w nim Tylera ; D chyba sie w nim zakochałam :D do następnego:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyler i jego tortury-genialne. Świetnie to opisałaś. Ciesze się, że Chelsea jest troszeczkę milsza dla Avalon. Współczuje Ivy, Ethan ją spławił, a ona się w nim (prawdopodobnie) zakochała.
    Zastanawia mnie co będzie w następnym rozdziale. Musisz tak świetnie pisać?
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Libster Award :) http://1lovedirection.blogspot.com/p/libster.html?view=classic

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz, jak genialnie wszystko opisujesz. Czułam się, jakbym była w tym stworzonym przez Ciebie świecie.
    Chociaż to wszystko, co się tam dzieje, jest straszne.
    Podziwiam, za wymyślenie czegoś takiego, świat z pozanaturalnymi zdolnościami jest trudniejszy do przedstawienia.
    nie mam siły na wymyślanie dłuższego komentarza, bo pewnie wyszedłby bezsensowny, flaki z olejem itd.
    podsumowując: chcę więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze genialnie zgadzami się z komentarzami wyżej :D
    zapraszam do mnie i do mojej koleżanki
    http://loveissomethingmorethanfriendship.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. To co tworzysz jest po prostu cudowne. Opisujesz wszytko w tak wspaniały i dokładny sposób, że nie chce przestawać czytać tego, co piszesz. Bardzo podoba mi się wątek Ivy i chce go więcej. Nie wiem czemu, ale pałam ogromną sympatią do tej dziewczyny. Scena Taylora z łowcą jest niesamowita. Uwielbiam ją! A potem Liam. Nie tego się spodziewałam, naprawdę.
    Pisz proszę szybko kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoje opowiadanie jest cudowne *.*

    U mnie na blogu http://beautiful-magic-and-scared.blogspot.com/ pojawił się 5 rozdział było by mi bardzo miło gdybyś weszła + bardzo licze na komentarz <3

    OdpowiedzUsuń