niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 14

 
Avalon szła szpitalnym korytarzem. Gdzieniegdzie plotkowały starsze panie. Jeden z pacjentów właśnie wydmuchiwał nos w materiałową chusteczkę z wyhaftowanymi inicjałami w rogu. Tuż obok niego przechodziły pielęgniarki, które kurczowo trzymały poręcz wózków inwalidzkich. Siedzeli na nich pacjenci szpitala o poszarzałych, zmęczonych i pomarszczonych twarzach. Mimo licznych chorób, śmiało obdarzali młodą dziewczynę szczerym uśmiechem. Pokazywali jej zżółknięte zęby oprawione popękanymi, spierzchniętymi wargami.
Ona szła szybkim krokiem, dokładnie zapamiętując każdą zatroskaną twarz, która pojawiła się przed jej oczami.
Podeszła do jednej z licznych sal. Nie zamieniając słowa z pielęgniarką, weszła do jej środka. W powietrzu unosił się zapach metalu i lateksowych rękawiczek.
Liam leżał na łóżku. Nie spał. Opierał się o ogromną, miękką poduchę i wiercił się w miejscu. Przywitał Avalon promiennym, wesołym uśmiechem.
- Tak bardzo mi przykro - jęknęła cicho.
- Wiem to.
- Wyjdziesz z tego - zapewniła go brunetka, ściskając z całych sił jego dłoń.
- Avalon, to boli - syknął cicho, a ona dopiero teraz usłyszała trzaskanie jego kości. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że trzymała go tak mocno. Nie przypuszczała, że jest aż tak silna.
- Przepraszam. - Potarła lekko kciukiem jego czoło.
- Nie przepraszaj.
- Wiem, powinnam już się zamknąć, przepra - urwała, po czym oboje się się zaśmiali. Bursztyn oczu Liama nie lśnił jak zawsze, a jego spojrzenie było zatrwożone i przygasłe.
- Ethan tu przyjdzie i cię wyleczy - powiedziała, potrząsając jego dłonią.
- Nie potrzebuję jego pomocy. Żadnego z nich - warknął.
- Zostałeś postrzelony Liam i nie pozwolę, żeby stało ci się jeszcze coś złego. Po prostu boję się o ciebie. To już nie są żarty.
- Oh, Avalon... - Wypowiedział jej imię w sposób łagodny i delikatny. Zupełnie jak za pierwszym razem, kiedy poznali się na ognisku trzy lata wcześniej.
Wplótł palce we włosy i spojrzał się do góry, w biały sufit. Widziała z jaką siłą zaciska powieki.
- Wszystko będzie dobrze. - Kąciki jej ust uniosły się delikatnie.
- Nic nie będzie dobrze! - wrzasnął. W jego oczach pojawił się nieposkromiony gniew i żal, a twarz aż mu poczerwieniała. Z ogromnym trudem przełknął ślinę, a następnie zacisnął palce na krawędziach szpitalnego łóżka. - Powiedz, w co ty właściwie wierzysz. - Zaśmiał się histerycznie. - Że uzdrowią twojego brata za wyświadczenie im przysługi? Może jeszcze wskrzeszą twoją matkę? Nie oszukuj się, Avalon... Nic dla ciebie nie zrobią. Oni pragną tylko mordować i dbają jedynie o siebie. Pomyśl tylko, ile niewinnych osób zginęło do tej pory? Może lepiej byłoby, gdybym i ja oberwał w serce - powiedział pewnym głosem, który ani na chwilę nie zadrżał.
Avalon przesunęła opuszki palców po jego ręce. Jej lodowate i ostre jak brzytwa łzy, rzuciły się na jego skórę.
- Jak możesz tak mówić? - szepnęła żarliwie.
Nie odpowiedział. Odwrócił od niej spojrzenie i wbił beznamiętny wzrok w przestrzeń. Jej ciało obszedł nieprzyjemny dreszcz. Zrezygnowała.
- Może lepiej będzie, jeżeli poczekam na zewnątrz...
Wyszła za drzwi.
Dzielnie powstrzymywała falę gromadzących się emocji. Wstrzymała oddech, zacisnęła wargi z całych sił, by się nie popłakać.
Nie tym razem, pomyślała.
Ivy usiadła przy biurku i wpisała w wyszukiwarce internetowej hasło "istoty nadprzyrodzone". Następnego dnia miała pisać egzamin poprawkowy, ale była zbyt zaaferowana dotychczasowymi wydarzeniami, żeby zacząć się uczyć. Blondynka angażowała się w życie szkoły, ale tylko po to, żeby być w centrum zainteresowania. Mimo ogromnych starań, żyła w cieniu Avalon. Od zawsze. Czegokolwiek by nie zrobiła, to właśnie jej zazdrościła każda dziewczyna i to ją chciał zdobyć każdy chłopak. Mimo, że ona tego nie dostrzegała, blondynka zawsze z nią rywalizowała. Nawet w błahych sprawach. Kochała ją, ale jednocześnie zazdrościła, że bez najmniejszego starania, przyciągała wszystkich uwagę.
Już chciała wejść na jedną ze stron, kiedy usłyszała huk. Gałąź lub kamień uderzył o szybę. Gwałtownie się podniosła i podeszła ostrożnie do otwartego okna. Kiedy chciała je zamknąć zauważyła, że na drzewie siedzi Ethan. Od razu się wycofała i podparła o zimną ścianę.
- Wpuść mnie - powiedział stanowczo.
Zadrżała. Dopiero teraz zrozumiała, że znajduje się w niebezpieczeństwie. Spojrzała w jego szare oczy. Jej nozdrza dopadł zapach stęchlizny.
- Odejdź stąd!
- Nic ci nie zrobię, chcę tylko z tobą porozmawiać - powiedział surowo. - Wpuść mnie, albo dostanę się siłą.
Blondynka chwiejnym krokiem podeszła do okna. Otworzyła je tak szeroko, żeby mógł swobodnie przedostać się do środka.
W mgnieniu oka znalazł się w jej pokoju. Podszedł pewnie do jej biurka i chwycił jedną z książek.
- Przeminęło z wiatrem? - Uniósł brwi ku górze.
- Z listy lektur obowiązkowych - odparła szybko. Nie chwaliła się nikomu, że czyta książki, również te z listy lektur. To mogło podeptać jej reputację.
Szatyn spojrzał na jej monitor, ale Ivy raptownie go wyłączyła. Ethan jednak zdążył się dowiedzieć, jakich informacji szukała.
- Co robisz? – zapytał przebiegle.
- Nic szczególnego. - Natychmiast się zaczerwieniła tak mocno, że poczuła jak twarz ją piecze. Cała krew podeszła do jej policzków.
- Po co tutaj przylazłeś? – warknęła, chcąc ukryć zażenowanie.
- Boisz się mnie – stwierdził z uśmiechem.
- Proszę, odejdź stąd.
- Przyznaj, że się mnie boisz, a wtedy odejdę.
Podeszła o krok bliżej niego. Spojrzała w jego oczy i zauważyła, że wcale nie są bure, a mają odcień błękitu. Zupełnie jak letnie, bezchmurne niebo. Wystarczyło jednak, że przypatrzyła się bliżej, by błękit ściemniał, a na bezchmurnym niebie zagościły siwe chmury.
- To co teraz czuję nie ma nic wspólnego ze strachem. Brzydzę się tobą - wysyczała.
- Kochana, naprawdę nie pamiętasz jak dobrze się bawiliśmy, kiedy jeszcze o niczym nie wiedziałaś? – Podszedł do niej i wplótł palce w szlufki jej dżinsowych spodni.
- Odejdź stąd - wycedziła przez zęby. On złapał ją za gardło i przyparł do ściany. Zaczęła się dusić.
- Zabij mnie, śmiało - wyszeptała resztkami sił zniekształconym głosem. Żyły na jej szyi wyprężyły się ukazując swoją ciemnofioletową postać.
Wypuścił ją sprawnym, gwałtownym ruchem.
Ivy jeszcze nigdy nie czuła tak ogromnej złości. Myślała, że zaraz eksploduje z przepełniającej ją nienawiści. Wściekłość ogarnęła każdą część jej ciała.
- Powinieneś teraz smażyć się w piekle - wysapała.
- To właśnie się dzieje, droga Ivy. Właśnie tutaj znajduje się piekło. Tu, na Ziemi. Rozejrzyj się tylko dookoła. Co ci pozostało?
Nagle, ktoś zapukał do drzwi i nacisnął gwałtownie klamkę. Skrzypienie zawiasów rozbiło się echem od ścian.
Ethana nie było już w pokoju.
- Ivy, złotko? - zapytała melodyjnym, rozśpiewanym głosem mama dziewczyny. Była wysoka, miała piękne, gęste, kasztanowe włosy i figurę modelki. - Wychodzę, wrócę późno.
- Nic nowego - mruknęła, ale ona nawet nie zdołała jej usłyszeć, bo zginęła w otchłani korytarza.
Zaczęła się zastanawiać, czy Ethan nie miał racji. Co jej pozostało? Nawet matka miała ją gdzieś i wolała się spotykać ze swoim chłopakiem niż spędzać z nią czas.
Do bani, pomyślała.
Westchnęła ciężko i rzuciła się na miękkie łóżko.
Avalon weszła do baru Heal. Rozejrzała się dookoła i dostrzegła siedzącą przy jednym ze stolików parę. Mężczyzna trzymał filigranową, rudą kobietę za dłonie. Ta obdarzała go nieśmiałym, kocim spojrzeniem. To był Joe i Margaret.
Byli w siebie tak wpatrzeni, że pewnie nawet gdyby przeszła przed ich nosem i tak by nie zwróciła ich uwagi.
Podeszła do baru.
Od kiedy weszła do Heal wciąż czuła nacierającą na nią złą energię. Przeszywała ją na wskroś. Była niezwykle potężna, ale nie mogła wybadać skąd dokładnie pochodzi. Avalon czuła to w powietrzu. Podczas gdy inni śmiali się, ona czujnie rozglądała się dookoła. Jeszcze nigdy nie miała do czynienia
z czymś tak niezwykle silnym. Serce biło jej mocniej, zaczęło kręcić się jej w głowie. Chwiała się na krześle i oddychała ciężko. To coś się na nią uwzięło i coraz mocniej napierało. Avalon traciła kontrolę nad swoim ciałem. Słyszała tysiące szmerów w głowie, a każdy mówił jej co innego. Podniosła się.
Wiedziała, że kiedy wyjdzie, ból minie. Po prostu była przekonana, że tak się stanie. Ruszyła w stronę drzwi, ale znowu fala złej energii ją zaatakowała i przyparła do ściany. Brunetka przycisnęła palce do swoich skroni. Teraz cichy szmer w jej głowie przerodził się w rozpaczliwy krzyk. Coś nią wstrząsnęło, osunęła się z hukiem na ścianie. Nikt nie był w stanie jej dostrzec, bo znajdowała się za parawanem, który stał tuż przy frontowym wejściu.
Zebrała w sobie siłę. Zaparła się. Nieznajoma moc objęła ją swoimi kruczoczarnymi skrzydłami.
Avalon nic nie widziała. Na oślep odpychała mrok całą swoją siłą, ale była za słaba.
Już była tak blisko...
Złapała za klamkę, ale nagle ktoś jej przeszkodził. Zobaczyła twarz jakiegoś rudzielca. Piękne, miedziane, aksamitne włosy i nagle spojrzała w oczy postaci, której nie mogła zidentyfikować. Były krwistoczerwone. Obłędnie czerwone. Zupełnie jak krew, ale świeciły się tak jak magma. Dwa czerwone punkty.
Wystarczyło nacisnąć klamkę, ale coś stawiało opór. Ta moc była tak blisko… Resztkami sił, nacisnęła klamkę i wypadła na zewnątrz.
Poczuła ulgę. Była wolna.
Omdlała.  
Tyler zerkał na nią ukradkiem. Na jej oliwkową cerę i woalę gęstych rzęs, które przykrywały soczyście zielone oczy. Jej wiotkie i gibkie ciało unosiło się lekko, kiedy brała oddech. Długie, kasztanowe włosy spływały jak wodospad po jej klatce piersiowej. Leżała nieprzytomna na kanapie w swoim salonie. Tyler nie czuł niczyjej obecności. Dom był pusty.
Była tak nieludzko piękna. Otaczała ją poświata. Tak niezwykle czysta, niewinna, a zarazem tak silna i potężna.
Podszedł do niej bezszelestnie, jak pantera polująca na ofiarę.
Wciąż spała.
Znalazł ją przed Heal i zabrał do domu. Na szczęście, lokal był na tyle duży i gwarny, że nie zwróciła swoją osobą uwagi wszystkich tam zebranych.
Od niedawna czuł w powietrzu moc i był niemalże pewien, że ta sama moc ją zaatakowała. Od
jakiegoś czasu nad miastem unosiły się gęste, siwe chmury a powietrze było przepełnione odurzającą trucizną. Wszyscy chodzili jak w transie i tylko oni, Nadprzyrodzeni, byli w stanie dostrzec zbliżające się niebezpieczeństwo.
Jeszcze nigdy nie zbierało się tu tyle potęgi. Przelana krew wsiąknęła z glebę, zupełnie jakby dawała Pierwotnemu jeszcze więcej siły. Był teraz niemalże niezniszczalny i zdawali sobie z tego sprawę. Wiedzieli, że zrobi wszystko, żeby dostać ich w swoje łapska.
Tyler czuł, że wkrótce ziemia zostanie obdarzona kolejnymi litrami krwi, a w mieście zapanuje chaos i zniszczenie. Wiedział, że niedługo będzie musiał stoczyć walkę z największym wrogiem.
Czekał.
Uklęknął przed nią i dotknął wilgotnymi wargami jej koralowych ust. Założył pasmo włosów za jej ucho. Jęknęła cichutko i przekręciła głowę.
Firanka w oknie zawirowała, a niepokojący, lodowaty wiatr wtargnął do środka. Nagle, usłyszał szuranie butami o wycieraczkę i zgrzyt zamka. Ktoś zapukał.
Uciekł przez okno.
Avalon otworzyła delikatnie oczy, po czym przetarła je dłońmi, żeby wyostrzyć obraz. W drzwiach stanął Liam, a ona po raz pierwszy nie uśmiechnęła się na jego widok. Stał i nic nie mówił. Dopiero po chwili dostrzegła, że w jego zaczerwienionych oczach zbierają się łzy. Na jego twarzy malował się ból i cierpienie, a ona nie potrafiła tego znieść. Wyglądał jeszcze gorzej niż w szpitalu. Ethan musiał się jej posłuchać i wyleczył go.
Strach i milczenie zawisło w powietrzu.
Nie mogła już wytrzymać. Uroniła łzę, a jej gardło się zacisnęło. Knykcie jej dłoni zbielały.
Zadanie pytania "Jak się czujesz?", byłoby co najmniej idiotyczne.
- Nie mogę tak dłużej - szepnął, a każde słowo sprawiało mu ogromny ból. - Kocham cię, do cholery. Kocham cię bardziej niż cokolwiek na świecie, ale miłość do ciebie jest tak bolesna jak śmierć. Proszę, zabij mnie. Może będzie mniej bolało.
Zacisnęła dłonie w pięści jeszcze mocniej.
- Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą i cokolwiek się stanie, ja będę się tobą opiekował i obiecuję, że będę przy tobie i nigdy nie przestanę cię kochać...
- Wiem - szepnęła. - Przepraszam.
Podszedł do niej bliżej i spojrzał na nią wzrokiem, który mógłby roztopić wszystkie lodowce. Tak gorącym i przejmującym.
Dotknął rozgrzanymi dłońmi jej policzków i złożył pocałunek na jej policzku.
- Nie przepraszaj... Nie potrzebujesz już mnie. Nie możemy być dalej razem.
Zakrztusiła się łzami, a on się wycofał.
Zapach działający na nią jak najdroższy afrodyzjak, dotyk tak delikatny pobudzał każdy nerw ciała i jego nierealnie idealna osoba... Kochała go, ale jedyne co mogła mu zrobić, to wyrządzić krzywdę.
- Powinienem już pójść - wypowiedział z trudem. Grymas rozpaczy na jego twarzy był tak silny, że Avalon schowała wzrok.
Odwrócił się i wyszedł.
Tak po prostu.
Opadła bezsilnie na sofę. Podkuliła kolana pod brodę i schowała twarz w dłoniach. Rozpacz, która ściskała jej serce nie pozwalała na uwolnienie ze środka jakichkolwiek emocji. Chciała wrzeszczeć i płakać, ale nie potrafiła.
Jakaś wewnętrzna blokada ją hamowała.
Zatrzęsła się z zimna, które wpadało przez okno. Jeszcze przed chwilą nie było tutaj tak lodowato, pomyślała i odwróciła się w prawo. Spojrzała przez szybę i przez ułamek sekundy zdawało jej się, że dostrzegła dwa, przeraźliwie krwistoczerwone punkty...

od autorki: Kolejny rozdział, którego napisanie przyszło mi z ogromnym trudem. :( Nie wiem czy tak beznadziejnie wychodzi przez brak czasu czy brak weny.
Dziękuję za Wasze wsparcie i za to, że ze mną jesteście. Nawet nie wiem czy zasługuję na te wszystkie komentarze…  Znowu mi nie wyszło. Zastanawiam się, czy nie zawiesić bloga. Przepraszam, jeśli zawiodłam.
Kocham Was, dziewczyny, naprawdę! Ale chyba potrzebuję trochę czasu.
Kiedy następny? Nie wiem, to zależy również od Was. Mam nadzieję, że będzie mniej beznadziejny.

Całuję, Ameliaxx

19 komentarzy:

  1. "mam nadzieję, ze będzie mniej beznadziejny"? Jak tak mozesz mówić. Mniej beznadziejny od czego? Żaden z rozdzialow, które napisalas nie był zły! Nie mow tak, bo aż mi się przykro robi. Skoro Ty uznajesz swoje czesci opowiadania za kiepskie , to ja już dawno powinnam przestać pisac. Jestes genialna i pamiętaj, nigdy w zyciu nie mozesz zawiesic tego opowiadania! Nie pozwalam! Przez Ciebie popadne w depresje! Na pewno tego chcesz?!
    Ojej. To , co teraz napisze będzie dziwne, ale... Cieszę się , ze Liam zakończył związek z Avalon. Nie wiem czemu, ale oni w ogóle (wg mnie) do siebie nie pasowali. Szkoda, ze w tej czesci tak mało Tylera, bo bez wątpienia wątki Avalon właśnie z tym bohaterem sa moimi ulubionymi :) już nie moge doczekac się kolejnej czesci i mam nadzieję, ze pod tym rozdzialem pojawi się mnóstwo komentarzy, a Ty napiszesz dla nas mega dlugi rozdzial, z którego bedziesz w pełni zadowolona. Mnóstwo weny zycze :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty dziewczyno wygadujesz.?! Roździał jest niesamowity <3 Nie znam osoby, która tak dobrze potrafi pisać.! ;) Masz wielki talent i proszę Cię, nie zawieszaj bloga.!! Uszczęśliwiasz nas...codziennie wchodze tutaj i patrzę czy nie ma nowego roździału.! ;) Życzę Ci duużo weny,nowych pomysłów i to, żebyś się niegdy nie poddała :D / Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny tylko błagam nie zawieszaj ! :)
    Uwielbiam twojego bloga, twoje opowiadanie, bo świetnie piszesz i chyba nikt temu nie zaprzeczy. Żal mi trochę Avalon, że musi sobie z czymś takim radzić ;/

    Czekam na nn, pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zawaliłaś, nie zawiodłaś. Rozdział, tak jak wszystkie inne, cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. nie zawiodłaś. i absolutnie nie jest beznadziejny. znowu sie tyle działo. i dowiedziało nowych rzeczy. że Ivy zazdrości Avalon, i czy wgl naprawde ją kocha jak przyjaciółke? ja wierze że w głębi duszy tak, ale czy to prawda? no i Ethan ... on cos do Ivy, ona cos do niego. no i Liam, który odszedł :( on sobie nie radzi, Avalon sobie nie radzi, jest na linii wytrzymania. jedynie Tayler nadal o niej myśli i ją chroni, za co jestem mu wdzięczna ;)
    mam nadzieje, że wena szybko wróci, ja w to wierze i wierze że napiszesz świetnie rozdziały jak zawsze xx

    Klaudia CityLondon

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś wprost genialna. Niesamowite jak odczuwałam emocje czytając ten rozdział mam jedynie żal, że zakończyłaś w takim momencie przez czas, w którym będę czekała na następny umrę z ciekawości. Umiesz podgrzać atmosferą jesteś fenomenalna i wcale niczego nie spaprałaś ale wiadome, że musisz się jakoś pozytywnie naładować więc jak sobie zrobisz przerwę sądzę, że nikt nie będzie miał tego za złe ale będziemy tęsknić. Więc nie zostaje mi nic jak życzyć weny.

    OdpowiedzUsuń
  7. uu wyśmienity kocham twoją twórczość

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja Cię chyba zabije! Jak możesz tak mówić!? Rozdział był fantastyczny jak i każdy inny! Nie zawiodłaś, bo jak widzisz każdej dziewczynie, która to czyta podoba się! Oczywiście nie mogłoby być inaczej!
    Co do rozdziału to ciesze się, że Liam zerwał z Avalon. Wole żeby była z Taylerem. Ciekawe czy Ivy będzie z Ethanem. Pewnie nie, ale widać, że coś co siebie czują.
    A więc czekam na następny rozdziałek. Jeśli potrzebujesz przerwy to sobie ją zrób. Będziemy tęsknić, ale jeśli tak dla Ciebie będzie lepiej, to później będziemy się cieszyć.
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super,super,super,super !! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezusie jesteś niesamowita to w jaki sposób opisujesz wszystko masz ogromny talent. Jestem pod wielkim wrażeniem pisz dalej i nie opowiadaj głupot bo naprawdę jesteś świetna. Uwielbiam cię<3

    OdpowiedzUsuń
  11. jesteś fenomenalna

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest okropnie wspaniały, a nie beznadziejny! Ubóstwiam Twojego bloga i możnaby powiedzieć, że się od niego uzależniłam <3 Trochę mi smutno, że związek Liama i Avalon się zakończył, bo strasznie lubiłam ich razem :< Teraz życzę Ci mnóstwo weny, pozytywnej energii podczas pisania i przetrwania tych trudnych dni, kiedy myślisz o zawieszeniu bloga.:) Z niecierpliwośćią czekam na następny cudowny rozdział. <3

    Kama :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam z niecierpliwoscia na wiecej. :D
    Zapraszam na mayfayrstory.blogspot.dk
    Doiero zaczynam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam za blad. mayfairstory.blogspot.dk

    OdpowiedzUsuń
  15. piszesz tak ohydnie dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Avalon mnie strasznie intryguje
    z Tyler to się nie mogę połapać
    Ivy mnie strasznie ciekawi
    a Ethan jest mylący
    stworzyłaś straszną aurę tajemniczości i przyjmij moje gratulacje bo nie wielu się tak udaje

    OdpowiedzUsuń
  17. ja tu się rozkręcam z czytaniem a tu co? KONIEC ROZDZIAŁU rozkazuje ci go dodać jak najszybciej. Nie żartuje pisz spokojnie będę czekać cierpliwie. :) a co do do rozdziału to to jest świetny

    OdpowiedzUsuń